wtorek, 21 czerwca 2016

CIĄŻA a zachcianki i wilczy głód - mit czy prawda?


Przed zajściem w ciążę byłam FIT, miałam nawet etap skrajnego fit - ćwiczenia sześć razy w tygodniu, ważenie jedzenia, niskokaloryczna dieta. Kiedy słyszałam o tym, że kobiety tyły po 25-30 kilogramów w ciąży byłam w szoku! Jak to możliwe, że nie można zapanować nad głodem, przecież mi bez problemu udawało się kontrolować to co i ile jem, a one? Ciąża wydawała mi się wymówką do tego, by bez wyrzutów sumienia objadać się i tyć, tyć, tyć. W tej chwili kończę piąty miesiąc ciąży, więc znam problem z drugiej perspektywy, tej ciążowej. Jak zmieniło się moje podejście do jedzenia? O tym za chwilę.

ZACHCIANKI
Na pewno większość z nas zna stereotyp kobiety w ciąży jedzącej śledzie oraz czekoladę przegryzaną ogórkami kiszonymi. Osobiście nie doświadczyłam typowych zachcianek i do tej pory nie miałam czegoś takiego, że w tej chwili, tu i teraz muszę zjeść daną rzecz, bo inaczej zwariuję, ale smak zmienił mi się totalnie. Jeszcze pięć miesięcy temu byłam słodkościowym potworem. Śniadanie zawsze musiało być słodkie, a kiedy pozwalałam sobie na odstępstwo od diety raz w tygodniu były to słodycze. A teraz? Powoli wraca mi smak na słodkości, jednak bez problemu wyobrażam sobie życie bez nich. Potrawy w większości wytrawne. Moją słabością stał się ser żółty i ... chleb. Mogę jeść kanapki non stop. Wcześniej jeden chleb wystarczał mi na tydzień, a był okres, że przez siedem dni z pieczywa zjadałam jedynie jedną bułkę. Co więcej? Zaczynam znów jeść dużo mięsa, od czego odrzuciło mnie w początkowej fazie ciąży, a bez czego wcześniej nie wyobrażałam sobie życia. Pojawiają się posiłki, na które nie znajdowałam miejsca we wcześniejszej diecie, na przykład parówki czy pasztet, oczywiście rzadko i w małych ilościach. Wracam do jedzenia owoców. Znów zaczynam panować nad tym, co jem.

PIZZA I SZEŚĆ PĄCZKÓW NA PRZEKĄSKĘ, BO CIĄŻA

Przeczytałam wczoraj anegdotkę o tym jak kobieta w ciąży kupiła sobie sześć pączków i zjadła je wszystkie do wieczornego filmu. Dla mnie to wciąż jest niewyobrażalne! Piszę to tylko i wyłącznie ze swojej perspektywy, więc proszę, aby żadna kobieta nie czuła się urażona moim wpisem. Wiadomo - każda ciąża jest inna i charakteryzują ją różne objawy. Staram się żyć teraz wedle usłyszanego kiedyś zdania, że w ciąży należy jeść dla dwojga, a nie za dwoje. Naprawdę - da się! Może mam szczęście, bo nie mam i nigdy nie miałam problemów z wieczornym czy nocnym podjadaniem, a kiedy za bardzo sobie pofolguję i za dużo zjem, męczą mnie niestrawności, więc ograniczam porcje tak, abym i ja, i dziecko było najedzone i tyle - żadnej nadwyżki. Oczywiście nie zawsze tak jest i czasem pozwalam sobie na zjedzenie tyle, że "nie mogę się ruszyć", jednak staram się podchodzić do tego wszystkiego z rozsądkiem. Do tej pory przytyłam pięć kilogramów. Czy dużo, czy mało? Nie wiem. Nie porównuję się z innymi, aby nie popadać w paranoję. Moja docelowa waga przy końcu to plus 14-15 kilogramów, jednak wiem, że tego do końca nie da się zaplanować. Co będzie, to będzie. Mam nadzieję, że po porodzie szybko dojdę do siebie i będę miała siłę, by na powrót zaprosić do siebie Ewę Chodakowską. ;)

A jak było u Was? Miałyście zachcianki? Ile przytyłyście w ciąży?

7 komentarzy:

  1. Ja miałam zachcianki, pt. tu i teraz :) pewnego razu stwierdziłam, że MUSZĘ zjeść śledzia w occie. I kiedy pojechałam do sklepu, to z trudem opanowywałam się przed otworzeniem słoika i zjedzenia jednego przy kasie. A kiedy przyjechałam do domu miałam taki smak na kwaśne i ostre, że myślałam, że będę piła te zalewę. Okropność :P. Ostatecznie zjadłam połowę jednego śledzia i czułam się szczęśliwa i jednocześnie zaspokoiłam zachciankę. Nie zjadłam więcej :)

    Ale oczywiście, że da się zapanowac nad apetytem. Inna rzecz ,że zależy na co mamy apetyt. Jeśli koniecznie mamy ochotę na pizze, to raz w ciągu ciąży nic nam nie będzie, a domowa może być zdrowa jeśkli się ją zrobi dobrze. Ja lubiłam owoce i mogłam je jeśli rano, w południe i na kolację. I rozgrzeszałam się, bo owoc to jednak nie czekolada. W ciąży przytyłam prawie 12 kg i po miesiącu od urodzenia miała 3 kg do zrzucenia. Uważam, że nie ma tragedii jak człowiek je właśnie według tej zasady, o której pisałaś. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, że wszystko jest dla ludzi i sama jem czasem raczej niezdrowe rzeczy np. parówki, bo na nic innego nie ma ochoty. Na szczęście to już się mało kiedy zdarza i można powiedzieć, że zapanowałam nad apetytem i jem, co chcę, a nie to, co mi każe organizm. Ale musi być raczej bardziej kwaśne i słone niż słodkie ;)

      Usuń
  2. W pierwszej ciąży przytyłam dość sporo, bo jakieś 12kg. I rzeczywiście smaki mi się trochę pozmieniały. A zgubiło mnie to, że byłam głodna co 4 godziny, więc jadłam co 4 godziny. Z tym że jadłam normalne posiłki, takie jak dotąd jadłam dwa dziennie. Teraz jestem rozsądniejsza w swojej diecie i owszem również jem co 4 godziny, ale małe porcje, przekąski i dużo owoców. Zaczęłam 6 miesiąc ciąży i mam 6 kilo na plusie, sądzę, że nie jest źle ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja i w pierwszej ciąży i teraz miewam zachcianki "tu i teraz", W pierwszej ciąży byłam na plusie ponad 20 kilo, teraz jem tak samo i póki co a to początek 5 miesiąca jestem na plusie jakieś 2 kg. W ciąży jem więcej, ale nie "jak koń" To bardzo indywidualna kwestia. Co organizm to inaczej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jeszcze nigdy nie byłam w ciąży, więc nie wiem jak to jest, ale moja siostra to przeistoczyła się w głodnego wilka 24h na dobę i ciągle objadała się i to słodkimi i kwaśnymi rzeczami na zmianę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja właśnie przeciwnie - cierpię raczej częściej na brak apetytu, choć zdarzają się dni, że ciągle jestem głodna, ale staram się to kontrolować ;

      Usuń